poniedziałek, 17 lutego 2014

Ania na uniwersytecie

Jakiś cas temu zdałam sobie sprawę, że ja nie przeczytałam całej serii o Ani z Zielonego Wzgórza i nie wiem, jak to możliwe. No więc kilka dni i miałam już u siebie całą serię. Zapewne każdy ją zna, więc nie będę pisać szczegółów...

Tom 1. Ania z Zielonego Wzgórza- całkiem ciekawy, tylko opisy przyrody zbyt rozwlekłe, więc je omijam.

Tom 2. Ania z Avonlea - trochę naiwny; nadal te długachne opisy przyrody..

Tom 3. Ania na uniwersytecie. Jestem nim zbulwersowana, ale wszystko po kolei...


Książka dla mnie trochę nudnawa. Oczekiwałam więcej szczegółów dotyczących studiowania w tamtym okresie, zwłaszcza przez dziewczynę, ale nie było mi to dane. Jest tak na prawdę o niczym.
No, może na końcu wreszcie to spotkanie z Gilbertem, ale też jakieś takie bezpłciowe.
Co mnie wkurzyło, to sposób traktowania zwierząt. Nie wiem, może ja jestem przewrażliwiona na  tym punkcie.
1. próba uśmiercenia kota poprzez zastosowanie bodajże chloroformu - opisana ze szczegółami;
2. sąsiad chcący się pozbyć psa i wieszający go dwa razy!
3. mały chłopiec "ciągający koguta po podwórku aż do śmierci".

No po prostu to skandaliczne. Obiecałam sobie przeczytać cała serię, żeby zobaczyć, czym się świat zachwyca i... nie mogę tego odkryć, chociaż skończyłam już 3 części.

A może ja jestem za bardzo wymagająca? Może po prostu się nie znam. No ale cóż - nie muszę się znać, w końcu czytam dla własnej przyjemności, czyż nie?:)

I kocham to.

I proszę mnie nie linczować za wyrażenie swojego zdania o tej serii:)

2 komentarze:

  1. Pamiętam , czytałam bardzo dawno temu jako wczesna młodzież.
    Wtedy byłam zachwycona, szczegółów nie pamiętam,
    bo pewnie na co innego zwracałam uwagę
    i pewnie nie doczytałam.
    Teraz wolałabym nie czytać, chyba nie te latka :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Też czytałam za "młodu" i cała seria mi się podobała:). Chociaż ja najbardziej lubiłam książkę mało znaną tej autorki "Błękitny zamek". Czytałam wielokrotnie, ale też już parę lat temu, może teraz byłaby już dziwna.

    OdpowiedzUsuń